Poselstwa dyplomatyczne

Oceń tę pracę

Specyficznym rodzajem podróży zagranicznej stały się poselstwa dyplomatyczne. W miarę rozwoju naszych stosunków dyplomatycznych polscy posłowie udawali się w różne miejsca, do wielu stolic, od Madrytu poczynając na Konstantynopolu kończąc. Hanna Dziechcińska twierdzi, że ta forma podróży stała się dominująca w całości staropolskich wojaży .[1] Ponadto wyjazdom dyplomatycznym towarzyszył  olbrzymi orszak  osób , do których należeli przedstawiciele służby, kucharze, cyrulicy, stajenni etc. Polskiego posła udającego  się do stolicy obcego państwa wyposażano w listy uwierzytelniające, pełnomocnictwa i instrukcje.[2] Przyjęte było, że przed właściwym orszakiem poselski wysyłano specjalną ekipę aby przygotowała właściwy wjazd poselski.

W tym czasie coraz częściej podróże cieszyły się uznaniem wśród ludzi pióra. I tak  Michel Eyquem de Montaigne jeden z rozdziałów swoich „Prób” też poświęca podróżom. [3] Twórcy renesansowego sceptycyzmu podróż pozwoliła nie tylko na poznanie obcych krajów, obyczajów czy ludzi ale na wysunięcie tezy będącej prekursorską w dziedzinie kosmopolityzmu. Oto co pisze po odbyciu swoich podróży : „ Łatwo jest przystosować się  do życia innym stylem a zyskując znajomych i przyjaciół  w podróży odnajdywać w cudzoziemcach tę sama naturę ludzką.” (… ) Uważam wszystkich za swoich rodaków, tulę do serca Polaka tak samo jak Francuza, niżej stawiając  w tym spójność narodową od powszechnej i ogólnej”[4] Montaine doradza też przyszłym podróżnikom aby :

jednym kamieniem zrobić dwa rzuty czyli przez wojaże zagraniczne ma się mózg dziecka wygładzić o mózg obcy”[5] Najlepszą zachęta do odbywania wypraw jest następujący fragment „Prób” :

Podróż zda mi się pożytecznym zatrudnieniem. Dusza ma w niej nieustanne ćwiczenia aby rozważać rzeczy nieznane i nowe. Nie mówiłem , że nie znam lepszej szkoły dla kształcenia umysłu, niż przedstawiać mu nieustannie odmienność tylu innych sposobów życia, mniemań, zwyczajów i dać mu kosztować  tak wiekuistej różności kształtów  naszej ludzkiej natury. Ciało nie jest przy tym bezczynne ani utrudzone, ten umiarkowany ruch utrzymuje je w zbawiennej rześkości.”[6]


[1] H. Dziechcińska, op. cit., s.25.

[2] A. Przyboś, R. Żelewski, Dyplomaci w dawnych czasach, Kraków 1959, s.45.

[3] M. De Montaigne, Próby, t. III, r. XIII, Warszawa 1957, s.262.

[4] Tamże.

[5] Tamże.

[6] Miequel de Montaigne, op.cit., s.262.