Najwięcej informacji zwłaszcza dotyczących Rzymu pojawia się w diariuszu Jana Ocieskiego, które mogą przyczynić się do obalenia przytoczonej tezy Antoniego Mączaka.[1] Dziennik ten jest zapisem przebiegu misji dyplomatycznej do Rzymu w imieniu króla Zygmunta I. Wspomniany utwór jest również ważny dla dziejów polskiego piśmiennictwa podróżniczego gdyż jest pierwszym w całości zachowanym diariuszem z wyprawy do Włoch.
Ocieskiego jako autora cechowała umiejętność, niemal etnograficzna podpatrywania cudzoziemców przy jednoczesnym porównywaniu spostrzeżeń z tym , co znane było mu z polskiego doświadczenia. W jego wspomnieniach znalazło się miejsce na przedstawienie zwyczajów i sposobu życia ówczesnych elit, jak i włoskiego plebsu oraz na fascynacje artystyczne , mające swój wyraz choćby w opisach architektury. Widać, że autor uległ snobizmowi renesansowemu i na łamach swojego diariusza niemal rozkoszuje się spuścizną starożytnych, poezją antyczna czy grą na lutni. Ocieski nie miał zbyt wiele czasu na dokładne zwiedzanie zabytków a spacery rzymskie – jak wspomina – odbywał w czasie wolnym od działań dyplomatycznych . Z tych wspomnień możemy prześledzić jak wyglądała część podróży estetycznej dyplomaty czyli jakie zabytki i miejsca zrobiły na autorze „ Itinerarium” największe wrażenie.
Ocieski – rzecz ciekawa – swoje pierwsze kroki po przybyciu do wiecznego miasta skierował nie do największych przybytków świata chrześcijańskiego, tak rekomendowanych przez ówczesne przewodniki, jak grób apostołów, kościół Św. Jana Loretańskiego czy nowo budowana bazyliki ale do kościoła Santa Maria Maggiore. Niewielkie wrażenie zrobiła na nim budowa bazyliki św. Piotra, którą z w sposób ironiczny podsumował : „„Dzieło zaiste wspaniałe lecz końca nie należy się spodziewać”[2]
Dużo uwagi Ocieski poświęcił, podobnie zresztą jak i inni współcześni mu podróżnicy kościołowi św. Jana Laterańskiego, mającemu status bazyliki. Autor „ Itinerarium” z zachwytem opisuje znajdujące się w jej murach liczne relikwie, między innymi słynne stopnie – Scala Santa, przywiezione z Jerozolimy , którymi według legendy Chrystus szedł przed oblicze Piłata.
Miejsce męczeństwa św. Piotra – bazylika S. Pietro in Miontorio – zainteresowała dyplomatę zwłaszcza swoim głównym ołtarzem z obrazem Rafaella, przedstawiający.
Jakbyśmy dziś powiedzieli , sporym sukcesem turystycznym stało się dla Ocieskiego do budowanego sumptem papieskim renesansowego belwederu. Znalazł tu olbrzymi park, wyróżniający się jedynie starożytnymi rzeźbami, przeważnie uszkodzonymi piętnem czasu.
Ocieski nie pominął w swoich wspomnieniach charakterystyki wnętrza pałacu, udało mu się obejrzeć, jak zaznaczył skromną sypialnie papieską i Capella Paolina, z freskami wykonanymi przez Michała Anioła.
Z pośród zbiorów sztuki zgromadzonych w Belwederze naszego podróżnika zaintrygowały szczególnie : słynna i opisywana nawet przez „ filistrów zza Alp”
Grupa Laokoona, Apollo z łukiem, Wenus, Kupido i rzeźba Merkurego.
Najciekawsza refleksja, jaka pojawia się w całym diariuszu ma miejsce przy okazji opisu dwóch, niedawno odnalezionych rzeźb antycznych, przedstawiających sceny z „ Metamorfoz” Owidiusza.
Pierwsza z rzeźb przedstawiała zabitego przez odyńca Anceja z broczącą krwią raną w nodze a druga kompozycja odtwarzała Melaegra z psem wyjącym z jednej strony i uciętą głową dzika z drugiej. Drugie z tych dzieł możemy podziwiać do dzisiaj w Pinakotece Watykańskiej. Z opisu dzieł tchnie charakterystyczny dla myśli renesansowej zachwyt nad spuścizną antyku.