Nie wyobrażam sobie mieszkania w „płaskiej jak naleśnik” Holandii, czy północnej części Belgii. Ciągnące się po horyzont równiny zawsze na dłuższą metę mi przeszkadzały i trochę przygnębiały. Kraków, w którym mieszkam od dzieciństwa, też wybitnymi wzniesieniami nie grzeszy, niemniej jednak wyjeżdżając 30 km za miasto można już pospacerować po mniej lub bardziej stromych wzniesieniach Beskidu Wyspowego. Około pół godziny jazdy samochodem od Krakowa znajduje się też pierwsze schronisko górskie na Kudłaczach (730 m n.p.m.) – cel mojego ostatniego weekendowego spaceru. Właściwie nie jedyny cel – w przypływie sił w nogach wybrałem się również sąsiadujący z Kudłaczami szczyt na Lubomir (904 m n.p.m.), gdzie w 2007 roku otwarto Obserwatorium Astronomiczne im. Tadeusza Banachiewicza.
Na temat samego obserwatorium wiedziałem przed wyprawą bardzo niewiele – nie spodziewałem się nawet, że akurat w dniu mojej wizyty będzie możliwość krótkiego zwiedzenia tego obiektu i poznania jego historii. Zbudowane z kamienia Obserwatorium zupełnie nieźle komponuje się z leśnym otoczeniem. Myślę, że jest to całkiem pozytywny przykład pogodzenia architektonicznych wizji z krajobrazem – w przeciwieństwie do chociażby słynnej wieży widokowej w Gorzowie Wielkopolskim, której bryła do tej pory wzbudza sporo kontrowersji :).
Chociaż obserwatorium służy przede wszystkim celom naukowym (badania prowadzone są tutaj min. przez UJ i Centrum Astronomii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu), to w wyznaczonych dniach i godzinach jest udostępniane dla przybywających na Lubomir turystów. Zwiedzanie nic nie kosztuje, a jego głównym (i właściwie jedynym) punktem jest kilkunastominutowa, wyświetlana na rzutniku prezentacja, mówiąca przede wszystkim o historii tego miejsca. Sam nie wiem czy prezentację można nazwać mianem multimedialnej – już na samym początku zwiedzający zostają poinformowani, ze jest to zupełnie amatorski pokaz i… rzeczywiście tak jest:) Zresztą trzeba to zobaczyć samemu – na pewno ma to swój specyficzny urok:)). Podobno w słoneczne i pogodne dni w trakcie zwiedzania istnieje możliwość obserwacji Słońca i Wenus. Mnie taka możliwość niestety ominęła – na Lubomir dotarłem popołudniowych godzinach listopada, gdy słońce powoli chowało się za horyzontem.
Osobiście polecam Kudłacze i Lubomir na jednodniowy spacer, jako miłą alternatywę dla Dolinek Podkrakowskich, czy niedzielnej przechadzki wzdłuż Wisły. Alternatywę, która na pewno wymaga więcej siły w nogach, niż spacer Wiślanymi bulwarami, ale też przynoszącą zdecydowanie więcej wrażeń. No i widoki o niebo lepsze, bo na Babią Górę, a przy wysokiej przejrzystości powietrza na Tatry…
Na koniec kilka praktycznych informacji, które mogą pomóc w zaplanowaniu wyjazdu na Kudłacze i Lubomir:
• Na Kudłacze można dojść niebieskim szlakiem z Myślenic, prowadzącym z Zarabia przez Górę Chełm (czas przejścia ok.). Spacer można sobie skrócić wyjeżdżając na Chełm samochodem lub wyciągiem krzesełkowym z Zarabia (niestety nie zawsze czynnym:)
• Na Kudłacze można też dojechać samochodem (prawie pod sam budynek) z miejscowości Stróża, położonej przy Zakopiance, ok 10 km za Myślenicami.
• Dni oraz godziny zwiedzania obserwatorium zmieniają się w zależności od pory roku, dlatego przed wyjściem na Lubomir warto zaglądnąć na oficjalną stronę www obserwatorium i zapoznać się z aktualnymi zasadami zwiedzania tego miejsca.
• Ciekawą opcją mogą być nocne pokazy nieba w Obserwatorium organizowane raz na 2-3 miesiące. Szczegółów odnośnie dni i godzin rozpoczęcia nocnych pokazów należy szukać na stronie www placówki.