Wróćmy zatem do wcześniejszych czasów. W 1614 w Krakowie pojawił się pierwszy polski przewodnik o ziemi włoskiej pt. „ Przewodnik polski albo krótkie Rzymu i miast przedniejszych włoskich opisanie”. Innym równie popularnym przewodnikiem po Italii stało się w XVII stuleciu , tłumaczone z niemieckiego „ Delicje z ziemi włoskiej”.
Przed samym wyjazdem należało opanować przydomki włoskich miast, mówiące o ich pięknie i wielkości. Niewtajemniczeni mogli poznać te wiadomości ze wspominanych przewodników. I tak Rzym nazywano „ la santa” czyli świętym, Padwę „ la dotta” czyli uczona, Wenecja uchodziła za „ la ricca” czyli za bogatą, Florencja był prostu piękna czyli „la bella”, Mediolan uchodził za wielki – „ la grande”, Bolonia nazywana była zasobną czyli „ la grasa”, Rawenna uchodziła za miasto starożytne czyli „ l antica”, Neapol był szlachetny – „ gebite” a Genua była dumna – : a superba”.[1]
Pora na prześledzenie kilku ciekawszych i dostępnych dzięki materiałom źródłowym losów prekursorów polskich podróży XIX wiecznych, którzy rzadziej zwracali uwagę na spuściznę kulturową Italii. Antoni Mączak uważa , że podróżnikowi doby nowożytnej, niezależnie skąd pochodził brakowało zainteresowania tym, co współcześnie uchodzi mianem zabytków . Oto jak badacz podróżnictwa tłumaczy ten stan rzeczy :
„ Nie miał żadnej pomocy w tym kierunku, nie był wychowywany na entuzjastę sztuki, tak jak my jesteśmy dzisiaj . Choć w porównaniu ze średniowieczem rola sztuki w życiu turysty renesansowego jest znaczniejsza, lektura większości pamiętników budzi odruchów dezaprobatę współczesnego czytelnika. Razi, zaprzecza bowiem nie tylko dzisiejszym zasadom spojrzenia na dzieło sztuki, ale przede wszystkim przyjętym i często nieświadomym stereotypom – co wypada”[2]